Translate

sobota, 20 grudnia 2014

One shot: Naxi "Starość nie radość, młodość nie wieczność"

Ta historia zdarzyła się jakieś 50 lat temu w Argentynie. W małej wiosce co zwała się Buenos Aires. Wielu ludzi uważało - uważa do dzisiaj, że stary człowiek nie może się zakochać. Czy to prawda? NIE! Przecież starszy to taki młody, ale ukryty pod zmarszczkami i z większym doświadczeniem. Osoby, które nie przeżyły czegoś takiego uważają, że to nie możliwe. Nie wierzysz? Posłuchaj historii.
   Pięćdziesięcio dwu letnia Natalia Navarro podążała na targ z wiklinowym koszykiem. Jej dom był oddalony od targu o jakieś 6 km, ale kobieta szła żwawo, uśmiechając się od ucha do ucha. Była biedna, ale mimo to szczęśliwa z życia. Zarabiała z sprzedaży owoców, warzyw, kwiatów, mleka krowiego i kurzych jaj. Navarro była coraz starsza, dlatego sprzedawała już coraz mniej rzeczy. Kiedyś było jeszcze kozie mleko, owcze mleko, masło, ciasta, chleba. Niestety z wiekiem kobieta zaczęła tracić siły na robienie takich rzeczy jak masło, czy chleb. Wystarczyło, że musiała robić to sama sobie. Przeszła już 3 km.
- Może kupi pani kwiaty. Trzy za 2$, a 5 za 4$. - zapytał jakiś nieznajomy. Natalia odwróciła się i zobaczyła biedaka. Zerknęła na jego kwiaty. Zwykłe, polne. Jej kwiaty kosztowały 3 za 4$, a 5 za 6$. Mężczyzna patrzył na nią błagalnym wzrokiem, ale nie specjalnie. Navarro domyśliła się, że mężczyzna stoi tu od rana i prawie nic nie sprzedał.
- Poproszę trzy bukiety tych po 3, ale zapłacę tyle ile kosztują moje. - mężczyzna widocznie się przestraszył, ale widząc, że dostał więcej zdziwił się.
- Ależ miła pani to za dużo.
- Żadnych, ale. - powiedziała Navarro po czym poszła. Idąc spotkała swoją przyjaciółkę, Ludmiłę wracającą już z targu.
- Naty, nazbierałaś kwiaty ze swojego ogródka? - do Lu podbiegł jej wnuczek, Roberto.
- Nie, kupiłam od jakiegoś biedaka na ulicy. Postanowiłam mu pomóc.
- Ty zawsze taka sama. - Lu się uśmiechnęła - Jak byłam na straganach to tylko dwa stoiska miały masło. Bieda idzie. Z dobrego serca Naty zabezpiecz jakoś swoje kwiaty i zwierzęcia, bo ludzie mówią, że idzie chłód.
- Lu ja się takimi rzeczami nie martwię. - powiedziała uśmiechając się Navarro i ruszyła dalej
   Minęło pół roku odkąd nieznajomy człowiek sprzedawał kwiaty. Natalia kupowała je codziennie. Widziała, że stan biedaka się polepszył. Miał nowe ubranie i trochę przytył. Zaprzyjaźniła się z nim. Wiedziała, że nazywa się Maximiliamo. Dla przyjaciół Maxi. Zbliżyli się do siebie. Może to nie była tylko przyjaźń ... oni wiedzieli ...

Dwadzieścia lat później

Z pamiętnika Natalii
Maxi zaginął 10 lat temu. Bardzo mi go brakuje. Poczułam do niego coś czego nie poczułam do innych. Jestem już stara. Nie mam siły. Ludmiła miała racje. Pewnego dnia temperatura opadła i moje zwierzęta oraz rośliny padły. Jestem teraz biedna. Z tego co straciłam odbudowałam tylko róże i słoneczniki. Na takiej sprzedaży długo nie pożyję. Lu nie może mi pomóc, bo wyjechała ze swoim mężem Federico, córką Niną, jej mężem Ruggero, ich synem Roberto, jej drugą córką Victorią i jej córeczkami Elsą i Aną. Wyjechała, ponieważ mąż Vici zaginął i musiała jechać z rodziną do Francji, żeby jej pomóc. 

Kobieta zobaczyła mężczyznę stojącego za furtką. Był pięknie ubrany. Niespotykanie. Wyszła do niego.
- Dzień dobry.
- Witaj Natalio. Ty kiedyś pomagałaś mi. Ja pomogę tobie. Tylko daj mi rękę. - kobieta posłusznie złapała rękę i zobaczyła w ów człowieku Maxiego! Teraz mogli być szczęśliwi na wieki.

1 komentarz:

Jeśli ci się spodobało lub nie to skomentuj. Uznam twoją opinie. A kiedy komentujesz dajesz nadzieję że ktoś to czyta.